wtorek, 17 czerwca 2014

1.

Spokojny wiatr kołysze koronami drzew...

-Przykro mi.

... i otula je swym chłodem...

-Prosze.

...a chłód ten i moje serce otula.

-Znajdź ogród Kamahra. Dla mnie.

...

-Znajde go! Dla ciebie! I przyniose ci tyle kwiatów ile tylko zechcesz! - krzyk przez łzy skulonego pod wierzbą chłopca rozbiegł się po okolicy, podrywając gromade kruków niedaleko siedzących.
-Znajde go choćbym miał szukać do późnej starości! A ty pójdziesz szukać ze mną! - kolejny krzyk przepełniony żalem i wściekłoscią. Był zły. Zły, że los ukarał dziewczynkę z złocistymi włosami i niebieskimi oczkami. Dla niego ważną i bliską osobę.
-Jean. Wracajmy. Robi się zimno. Wracajmy - starszy brat chłopaka kładzie mu rękę na ramieniu.
-Nie przeszkadza mi to - Jean kuli się bardziej gdy przychodzi kolejny podmuch wiatru.
-Jean, prosze cho... - blondyn strąca dłoń Sasukiego.
- Jeśli chcesz to idź - podnosi się z ziemi - Idź jeśli ci zimno! Idź! Na co czekasz?! Ty zardzewiały kujonie! - zasłania dłońmi twarz. Łzy spływają mu po policzkach jedna za drugą. Starszy brat nieśmiało przytula Jeana, a ten szybko rzuca się mu na szyje.
-Jutro tu przyjdziemy. Będziemy przychodzić często. Ale chodźmy. Przeziębisz się. Proszę...
-Dobrze, Sasu - dwaj bracia kierują się do bramy cmentarza. Starszy o pare centymetów wyższy trzyma za ramię młodszego. A z góry patrzy na nich, na chmurce siedząca mała dziewczynka i uśmiecha się.
-Kocham was. Sasuka. Jean. Moi kochani bracia.

______________________________